Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

Dołęga: — zmiłuj się — Ramułta ojciec mieszkał w waszém sąsiedztwie...
— W naszém sąsiedztwie? spytał Oleś bijąc się w czoło. No, tak! był u nas Ramułt, ale czyż ten? czy ojciec tego? Nasz, Wojciech Ramułt, ożeniony z Pawęzką, człowiek niemajętny, jedna wioszczyna... miał córkę i syna — obojga mi aż nadto dobrze znanych. Żona mu zmarła, z nim nie wiem co się stało, po śmierci jéj desperując strasznie, wyjechał i — znikł. Dzieci się przy siostrze chowały...
— No, to ja ci reszty dopowiem — począł zapalając cygaro Dołęga... Ten sam Wojciech Ramułt... z wielkiéj desperacyi pojechał do wód w Galicyi, tam gdzieś poznał majętną wdowę, hr. Borzechowską, ożenił się z nią, Pan Bóg mu dał syna wkrótce... a Ramułtowi się zmarło... Syna tego, z hrabiowskim tytułem, który matka sobie i jemu nabyła — poznałeś wczoraj.
— A więc to przyrodni brat...
— Tak! przyrodni brat pani Lelii z Ramułtów Matuskiéj i pana Sylwana Ramułta...
— Cóż u licha za komplikacya niespodziana! podchwycił Oleś. Bo trzeba, żebyś wiedział — albo... no, o tém potém.
— Nie, nie, trzeba żebym wiedział o wszystkiém — rzekł Dołęga; gadaj co masz mówić, zaraz.
— Dla ciebie nie mam tajemnic, wiem, żeś człowiek dyskretny — począł Oleś jakoś smutnie... Tych Ramułtów urodzonych z Pawęzkiéj, miałem u ich