Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

cioci pod bokiem. Lelia, która potém wyszła za Matuskiego i owdowiała — śliczna i miła kobiecina... Znasz ją.
— Doskonale! bardzo miła — rzekł Dołęga... a pomimo to do téj pory wdową jest jeszcze....
— Przyznam ci się, że mam do niéj słabość... rozśmiał się Oleś — takiego coś ma agasującego, taka dowcipna, taka żywa, taka...
— A! ty — stary bałamucie! jesteś gotów...
— Ts! cicho! uchowaj Boże kto posłyszy? daj pokój, nie o nią idzie...
— A o kogóż?
— O brata jéj... tu — sęk... Ten pan Sylwan wychowywał się niemal przy mojéj Hannie, bo to było sąsiedztwo o ćwierć mili. Dzieci z sobą były ciągle.. prawie codzień my u nich, oni u nas, zwyczajnie na wsi, gdzie o ludzi trudno... Otóż (tu głos zniżył Oleś) mam obawę, żeby Hanna moja nie powzięła dla niego trochę sentymentu... bo że on się w niéj szalenie kochał — to pewna. Starałem się tylko zawczasu mu dać do zrozumienia, że z tych wzdychań nic być nie może i — pozbyłem się go. Hanna będzie miała fortunę co się zowie pańską po starościnéj i po mnie... a to ubogi szlachciura i do tego głowa przewrócona, demokrata, liberał... czerwony...
Wystawże sobie, dowiaduję się, że on tu po 1864 roku osiadł, i zajmuje się jako inżynier przy jakichś fabrykach czy kolejach...