Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Byli niegodziwi ludzie którzy utrzymywali, że Viola, ulubienica publiczności, którą obrzucano bukietami ilekroć występowała na scenę — przez rodzaj pychy z ubóstwa, mieszkała na poddaszu; bliżéj znający ją zaręczali, że nie stawało jéj na lepsze pomieszkanie. Sławni artyści po wielkich stolicach — obsypywani złotem, opływają nietylko w dostatki, ale nawet we wszystko co najśmielsza wyobraźnia wyroić sobie może. Popsute dzieci sławy, częstokroć dziwaczyć muszą, aby przesyciwszy się wszystkiém, nie umierać z nudów. Tym talentom wybranym wady ich nawet cenią się i opłacają jak najcenniejsze przymioty.
Życie artysty prowincyonalnego teatrzyku wcale nie jest tak rajskim zawodem; a choć w nim czasem jaśniejsza błyśnie chwilka — płaci się ona długiemi dniami doskwierających niedostatków, walki i boleści. Olbrzymi talent zaledwie podołać może temu zadaniu nad siły człowiecze. Tu słuchacze są chciwi nowości, i nie artystycznego wykończenia wymagają, ale saméj fabuły, bawi ich nie pędzel mistrza,