Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/159

Ta strona została skorygowana.

W obu braciach po kilku tygodniach tak widoczna była różnica, tak spoważnieli i myśli ich tak dalece inny zwrot wzięły, iż wszyscy to postrzegli, nawet poczciwa Piotruska. Dla niej wszakże ta zmiana nie wydawała się ani korzystną, ani pożądaną.
— At! nie wiedzieć co! — mówiła dopytującemu się Szmulowi. — Bo to najgorsza rzecz, kiedy dziecko poza temi granicami głowę sobie obałamuci! Ja nie mówię nic przeciw Cesi, Panie Boże mnie broń, bo to anioł z kościami; ale młoda, a niema w niej młodości. Żeby się to, jak należy, potrzpiotało, pośmiało... I chłopcy przy niej, co to byli jak ptaszki, bywało, świegocący cały dzień, teraz co? Nauczyła ich w książkach siedzieć, a posłuchać, jak gadają! Sami nie wiedzą co; bo jużciby ja zrozumiała, gdyby w tem kropla sensu była... At, duryhołowie i po wszystkiem.
Szmul się uśmiechał, a klucznica frasowała naprawdę, będąc w obawie o zdrowie chłopców, żeby się to nie pozawędzało.
— Bo nie powiadam, żeby pobożnej książki nie wziąć w ręce, albo w wielki post medytacyj czy tam czego... wedle Pana Boga; ale żeby te farmazońskie książczyska raz w raz dusić, to tam z tego nigdy nic dobrego być nie może. Już to próżno. Tak mi, Boże, dopomóż! Człeku z tego ani życia, ani zdrowia nie przybędzie — at!
Podsłuchała może Piotrusia projektów względem ogrodu, których się niezmiernie lękała.
Tak się rzeczy miały w Zawiechowie i, mimo słabości starościny, byłyby może ciągnęły się ku lepszemu, gdyby nie... mściwe jakieś usposobienie Sławczyńskiego, albo niepoczciwość nieznanego człowieka, która na spokój biednych ludzi czyhała.
Dnia jednego Piotruska stała, swym zwyczajem we drzwiach domu, bo ją to bawiło patrzyć sobie ku miasteczku, gdy podszedł bryftreger, ten sam, który się z nią bez należytego obchodził uszanowania. Piotruska wywdzięczała mu się tem, że ani już patrzyła na