wierało to pismo ohydne. Nie oszczędzono w niem nawet Cecylji, której zarzucano, że u hrabiostwa Sulejowskich rozerwała małżeństwo i zbałamuciła hrabiego, tak iż za nią gonił aż do Zawiechowa.
Cecylja, przeczytawszy list, sama padła, jak marmur blada, obok staruszki, ale wnet odzyskała przytomność, schowała go do kieszeni, otarła łzę, która z oczów wytrysła, i zajęła się babką.
Żyła jeszcze starościna, ale żadne zwykłe środki do przytomności jej przywrócić nie mogły. Wyprawiono konno Andruszkę do doktora. Hordziszewski nadbiegł, by krew puścić; lecz było za późno: długie cierpienie wyczerpało siły.
Na górze obaj bracia nie wiedzieli o chorobie babki, gdy ta już życie skończyła. Raz jeszcze otwarła oczy, spojrzała na Cecylję, uśmiechnęły się jej usta i zamknęły na wieki. Piotruska padła przy zwłokach, nieprzytomna, jakby obłąkana i wynieść ją musiano.
Prawie sama z tem ciałem zastygłem została Cecylja w salce, walcząc z sobą, aby się nie poddać rozpaczy, jaka ją ogarniała. Staruszka nieruchoma w fotelu, od której rzadko słowo posłyszeć było można, zdawała się nic nie znaczyć w tym domu, a ze zgonem jej stał on się pustką straszną.
Cecylja uczuła się samą, bez opieki, z ciężarem obowiązków nad swoje siły, otoczoną nieprzyjaciółmi, spotwarzoną, zniesławioną. Można było stracić odwagę w położeniu tak rozpaczliwem... Chwilę też zbłąkały się jej myśli i zażądała śmierci, jak wyswobodzenia. Serce miała ściśnięte trwogą, żalem i oburzeniem. To, czego się najwięcej lękała — potwarz, odbierała jej skarb ostatni: poszanowanie u ludzi.
Zmyślona ta historja rozerwanego małżeństwa musiała już być powszechnie znaną i powtarzaną, gdy bezimienny nikczemnik, którego list oddany był na pocztę w Błotkowie, wyprowadzał ją najaw. Uklękła przy zwłokach, położyła głowę na kolanach staruszki i płakała... płakała, nie wiedząc jak długo, aż ją
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/161
Ta strona została skorygowana.