Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/216

Ta strona została skorygowana.

sam z hrabią z dobre pół godziny i wymknął się, nie wstępując nawet do restauracji.
Trzeciego dnia potem Szmul został nabywcą pretensyj, za sumę dwa razy większą, niżeli dawał Sławczyński i tegoż dnia prywatnie prawa swoje przelał na hrabiego. Przez cały ten czas podróżny ów, tak miłosierny, ani się pokazywał w miasteczku. Dowiedziano się tylko, że przybył z zamiarem kupienia klucza bobrynieckiego, dóbr znacznych, tuż pod Zawiechowem położonych, które rodzina jakaś podupadła sprzedawała. Była to właśnie ta majętność, o którą hrabia Sulejowski zapytywał listem marszałka.
Wezwany przez Cecylję, marszałek odpisał natychmiast, oświadczając się ze wszelką gotowością ku pomocy, ale zarazem w liście tym ubolewał, że urzędowa czynność na parę dni go przykuwa do powiatowej stolicy, dodając, że gdy tylko będzie mógł — pośpieszy. Czuć w tem było niezupełnie odpowiednie serdecznym listu oświadczeniom postępowanie. Zwłoka mogła być zabójczą.
Po tych kilku dniach marszałek, przybywszy pocztą, nie zajechał do pałacu, ale do Szmula, którego natychmiast wezwał, ażeby się dowiedzieć, jak rzeczy stoją. Nim Szmul się mógł odezwać nawet, pan Bolesław począł gorąco boleć nad losem rodziny.
— A, nie uwierzysz, kochany panie Szmul, co ja przez te dni wycierpiałem, nie mogąc przybyć natychmiast. Ale człowiek jest niewolnikiem obowiązku. Ja tych moich kuzynków tak kocham, wiesz, jak bałwochwalczo byłem przywiązany do tej czcigodnej starościny. Ja dla nich gotów jestem do wszelkich ofiar... ale, między nami mówiąc — tu zniżył głos — prawdziwa to Opatrzność, że ich stąd wypędzają. Oniby tu zgnili. Pannę Cecylję ja biorę do siebie; niech u mnie rządzi, panuje... będę pierwszym jej sługą. Julka zaprzęgnę do kancelarji, Henryka gdzieś umieszczę na dzierżawie. Opieka ma dosyć majątków