Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/232

Ta strona została skorygowana.

łekprzyznaje się, że ja na to patrzę z oburzeniem. Tak jest! Na miłość Bożą — coś się przecie winno imieniowi i przeszłości! Horyszkowie ogrodnikami! Dlaczego? chyba dla poetycznej fantazji... bo, pozwolicie przypomnieć sobie, żem wam swój dom ofiarował i pomoc do wnijścia na drogę odpowiednią pochodzeniu naszemu. Pannie Cecylji dość było stąpić na próg mój, aby zostać panią i gospodynią. Julek byłby w kancelarji dosłużył się urzędowej pozycji. Henrykowi chciałem wziąć dzierżawę.
— Czy wolno mi odezwać się? — przemówiła panna Cecylja.
— Proszę. Ale ja nic nie wiem, nie rozumiem! — wołał marszałek.
— Chwilkę cierpliwości, kochany wuju — rzekła Cesia, zrzucając kapelusz, rękawiczki i białemi, wcale niepopsutemi pracą rękami odgarniając bujne włosy. — Przedewszystkiem szlachectwo w mem przekonaniu zależy na niepokalanem życiu, na pracy o własnej sile. W podróży zagranicą starałam się uczyć i patrzeć. Zdało mi się tedy, że najłatwiej i najpożyteczniej z tego ostatniego ziemi kawałka stworzyć zakład ogrodniczy, jakich nam braknie. Nie rozumiem, dlaczegobym się miała wstydzić sprzedawać kwiaty i owoce, gdy moi pradziadowie sprzedawali żyto i pszenicę? Dlaczegoby Julek miał się wstydzić rydla i siekiery, gdy pradziadowie jego dźwigali szable i rusznice? Z rozebranych murów i z pracą moją zgromadzonego grosza, przy pomocy bardzo poczciwego starego ogrodnika, w stosunkowo krótkim czasie stworzyliśmy coś, czem się już dziś pochlubić możemy.
— I kochana kuzynka, jak słyszałem, — przerwał marszałek — zamówiła już sobie klientelę Żydów do kupowania cebuli?
— A tak, — odparła niezmieszana Cecylja, z trochę szyderskim uśmiechem — spodziewam się w roku przyszłym, oprócz holenderskiej, oprócz cebuli Sut-