lę, często zazdrość obudzającą. Panna była nadzwyczaj śmiała; widocznie polowała na zdobycz, pragnąc świetnie wyjść zamąż, a że była urocza i zalotna umiejętnie, parę razy bliska się znalazła osiągnięcia celu. Śmierć tylko przeszkodziła poślubić ją zaręczonemu już z nią hrabiemu M., niemłodemu wdowcowi. Inną razą książątko zakochane, gdyby nie gwałt, krzyk i wrzawa rodziny, byłoby z nią poszło do ołtarza. Kilka podobnych przygód uczyniło wreszcie pannę Demler coraz mniej wymagającą.
Zjawił się majętny, choć niepozorny Ratajewski, który, jak żyw, nigdy się w nikim nie kochał, oprócz w urodziwej pszenicy. Panna Łucja już szpakowaciejącego szlachcica jakoś tak potrafiła pociągnąć, podbić, a wedle wyrażenia sąsiadów, obałamucić, że się wkońcu z nią ożenił. Nawykła do pańskich domów i życia na wielkiej stopie, pani Ratajewska, zjechawszy do Walina, gdzie znalazła wszystko w stanie patrjarchalnym, zmuszona była nietylko dom, służbę, ale i samego męża przerabiać, aby nie uczynił jej wstydu. Chorowała nietyle na państwo może, ile na elegancję i dobry ton, a poczciwy Ratajewski obojga nie lubił i wyobrażenia o tem nie miał. Kilka lat pożycia z nim, w ciągu których szlachcic posmutniał, zamęczył się, wychudł, zbiedniał — doprowadziło Walin do tego, że w nim piękna chatelaine’a mogła najdostojniejsze osoby przyjmować; ale Ratajewski zagryzł się troskami i niewolą swą, chorzał trochę i zmarł, zostawiając żonie majątek i córeczkę. Opłakawszy go, zbytniej nie okazując rozpaczy, wdowa, zupełnie swobodna, urządziła sobie życie na swój sposób: odnowiła stosunki dawne i pozostała na wsi, umiejąc i gospodarować wcale dobrze, i bawić się, jak chciała. Wiele osób bywało w Walinie, szczególniej z lepszego towarzystwa, o którego przyciągnięcie starała się wielce pani Ratajewska. Szlachta uboższa z tego wielkiego państwa ex-guwernantki książęcej żarty sobie stroiła. Ale wdowa, wcale jeszcze młoda,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/243
Ta strona została skorygowana.