Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/253

Ta strona została skorygowana.

Gdy jednak ta ślepa kurka zaczęła coraz częściej wynajdywać ziarna, Piotruska przeszła do milczenia i neutralności. Niektóre warzywa olbrzymie obudziły w niej zdumienie. Opierała się zrazu użyciu ich na kuchnię, ale ciekawość przemogła. Stała potem jeszcze w opozycji upartej, aż gdy ktoś z miasta ośmielił się przed nią wyśmiewać to, co się w Zawiechowie działo.
W tej chwili nastąpił kryzys stanowczy, a Piotruska poczęła bronić zajadle, bo miłość do dzieci nagle myślom jej inny prąd nadała. Piotruska zaczęła widzieć wszystko różowo. Płakała zawsze na wspomnienie tych błogich czasów swej dobrodziejki, gdy obie, stękając, z głodu marły, ale mówiła teraz:
— Żeby to ona była dożyła, ta moja pani święta — toby się cieszyła dopiero. Niema bo co mówić, panny Cecylji głowa nie dla proporcji. Ja ją jeszcze dzieckiem pamiętam. Taki to był rozumek, że bywało na pytania nie nastarczyć odpowiedzi. Henryczkowi i Julkowi nie ujmując, ale ta się na mężczyznę rodziła, a poczciwe to!
Nawrócenie starej klucznicy było może największym triumfem, jaki panna Cecylja odniosła; postrzegłszy też w niej zmianę, istotnie była szczęśliwa.
Raz na ten tor wpadłszy, stara Piotruska już śmiało kroczyła dalej. Nie było nad nią żarliwszego obrońcy nowego gospodarstwa. Ponieważ usługa cała szła teraz raźniej daleko, więc i Piotruska też więcej miała wolnego czasu, a ten poświęcała kościołowi. Pobożna była zawsze, lecz modlitwy jej przerywano; często też na mszę pójść nie było czasu, to się jej w myśli słuchało w domu, przy książce. Teraz codzień mogła pójść do niezbyt oddalonego kościoła, a w niedzielę i na sumę i nieszpory. Co więcej, godzinki mogła z bractwem, do którego należała, odśpiewywać, co dawniej prawie było niepraktykowane. Głos już miała nieboraczka bardzo słaby, ale się jej trzeciej niedzieli poprawił.