Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/297

Ta strona została skorygowana.

ciła z nim do swojego pokoju. Był to pierwszy jaki odebrała od hrabiego, ale znała jego pismo i domyśliła się odrazu pochodzenia. Rozgniewała ją ta śmiałość, chciała zrazu nierozpieczętowany zwrócić przez pocztę, lecz... ciekawość przemogła.
List był treści następującej:
„Wiem, że pani mi za zbrodnię poczytasz moją śmiałość, wiem, że nie odbiorę odpowiedzi, wiem, że jestem zuchwały i natrętny, ale pisać muszę. Niech się pani nie lęka, abym ją nudził mojemi wyznaniami czci dla niej i najgłębszego uczucia... chcę listem dokończyć tylko mojej wczorajszej z panem Juljanem rozmowy.
Otoczeni jesteście państwo nieprzyjaciółmi; pani i jej braciom grożą zemstą i znęcaniem się powolnem. Dlaczego pani chcesz cierpieć i rodzinę na to wystawiać? Weź mnie pani za towarzysza i obrońcę, a skończone będzie wszystko. Czuję w sobie dosyć odwagi i siły, bym się nie lękał nikogo, gdy stanę w obronie pani i tych, co do niej należą.
Wiem, co mi pani zarzucisz. Niestety! miałem szczęście ją poznać, gdym jeszcze był w pętach; ale przyznaj mi pani, czym inaczej jak oczyma śmiał jej kiedy wyznać uczucie, które naówczas byłoby obelgą? Cóżem winien, żem za wcześnie ją poznał, a raczej za późno? Jeżeli nie wstręt wstrzymuje cię, pani, śmiem błagać: pozwól mi być towarzyszem swoim i obrońcą, dla braci swych bratem. A jeśli odrzucisz i błagania i prośby, nie odtrącaj przynajmniej pomocy sąsiada i przyjaciela. Pozwól mi wziąć choć ten tytuł... nazwij mnie opiekunem. Jestem tak niespokojny, że nie wiem dobrze, co piszę. Idzie mi o to tylko, byś pani mnie zrozumiała i liczyła na to, że w gotowości jestem na każde jej zawołanie, na wszystkie rozkazy i z pokorą zniosę, co mi przeznaczone. Lecz zlituj się pani nie nade mną, ale nad sobą i braćmi!“