Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/298

Ta strona została skorygowana.

List był widocznie pisany z gorączkowym pośpiechem. Nie chcąc, by go kto zobaczył, Cecylja schowała go szybko. Cały dzień chodziła posępniejsza niż zwykle, a wieczorem, gdy się rozeszli, po długiem wahaniu się odpisała:
„Pierwszy to raz i zapewne ostatni wdzięczność mnie zmusza odpisać panu. Tak, jestem mu z duszy wdzięczna... lecz proszę i błagam, zostaw nas własnym siłom i losom! Mam taką ufność w potędze woli, w sprawiedliwości Bożej, w moralnej wartości pracy i cierpliwości, iż mimo tych chmur czarnych, co mi ją zakrywają, patrzę w przyszłość okiem śmiałem. O mnie nie idzie... mojem przeznaczeniem uratować braci, wskazując im drogę, na której z upadku, z poniżenia odrodzić się mogą, powinni — muszą! Potwarze, niechęci, intrygi spokojem ducha, czystością sumienia zwalczymy. Bracia muszą własnej pracy być winni odkupienie.
Cierpieć... czyż nie jest przeznaczeniem człowieka, nawet gdy się przecierpieć nie spodziewa? Cierpienie, jak praca, odradza; przez nie oczyszcza się i potężnieje człowiek. Niech moi bracia poznają te prawdy wielkie życia nie z książki, ale z własnego doświadczenia. O tych braci, o rodzinę mi idzie tylko; gdy ich obu zobaczę silnych, zwycięskimi rycerzami, ufnych w tę wolę, którą wyrobić w sobie powinni — wówczas jam na świecie niepotrzebna... Moje posłannictwo będzie spełnione i... będę szczęśliwa! Przyjm pan wyrazy wdzięczności i t. d.
P. S. Mój spokój i to, com winna imieniowi, które noszę i które chcę zostawić czyste, wymagają, byśmy pozostali tak sobie mało znani, dalecy, jak jesteśmy. Oznaka współczucia potwierdziłaby potwarze“.
List ten, idąc do kościoła, rzuciła sama Cecylja do skrzynki pocztowej, a po modlitwie wyszła zupełnie spokojna i uśmiechnięta. Oznaka współczucia hra-