wych gniewów przybyciem Henryka. Zaklęła go więc Cesia, aby siedział u siebie na górze, a oni wszyscy mieli z nim przez te dni być razem. Pochlebiano sobie, że tym sposobem nikt się przybycia nie domyśli, nikt o niem wiedzieć nie będzie. Domowych zaklęto też na wszystko, co było najświętsze, aby milczeli, a o życzliwości ich wątpić nie było podobna. Jakoż dzień następny upłynął im w tym błogim spokoju. Trzeciego Julek, zdziwiony i przestraszony, odebrał kartę od hrabiego, który go najmocniej zapraszał, zaklinał, wymagał, aby po skończonym dniu przybył na wieczór do niego — ze swoim gościem, którego on bardzo bliżej poznać pragnął.
Zaniesiono list do Cesi, łamano sobie głowy, jakim sposobem hrabia o gościu mógł wiedzieć, wezwano Praskiego, badając czy on się nie wygadał; ale stary ogrodnik nie był wcale u hrabiego i dawał słowo, że to nie wyszło od niego.
W istocie rzecz się miała inaczej. Henryk, unikając poczty w Błotkowie, konie pocztowe rzucił o jedną stację dalej, a najął Żydka, który, choć się z tem nie wygadał, poznał go, a raczej się domyślił. Powracając potem z Zawiechowa, popasał w gospodzie, gdzie poczta była i wygadał się przed pocztmistrzem, że woził do miasteczka panicza, który do pałacu wysiadł. Sławczyński pieszo przyszedł nazajutrz na stację dla rozrywki i z gawędy z poczthalterem dowiedział się o przyjeździe Henryka; a że ani on, ani Mazurowicz języka za zębami utrzymać nie mogli, rozeszła się wieść tak szybko po sąsiedztwie całem, że i hrabia się o niej dowiedział, z tym dodatkiem, iż pan Henryk (wersja to była Mazurowiczowska) krył się i taił z przybyciem. Żonie, nauczony doświadczeniem, nie powiedział ani słowa małżonek; teściowi też nie zwierzył się z niczego, lecz z największą pasją, milczącą i zaciętą, strzelbę z sobą wziąwszy, na kilka dni wybrał się do miasteczka. Tu, w biały dzień, siedział w restauracji, grał w bilard, pił lub
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/302
Ta strona została skorygowana.