swój powiększać ich kosztem i stawiać go na coraz wyższej stopie.
To polepszenie losu, chociaż je winni byli i własnej pracy, rozumieli dobrze, iż głównie zawdzięczali tej opiekunce, co się dla nich poświęciła, co z tą myślą rozpoczęła życie i całe je dla niej oddała w ofierze. Kilka razy na rok mieniali się bracia, odwiedzając Zawiechów, lub przybywając razem to na imieniny, to na święta. Naówczas były to dni spowiedzi i wyznań wzajemnych, których siostra z zajęciem słuchała, rzucając czasem słówko, dające do myślenia, choć nie było rozkazem, choć zaledwie radą nazwać się mogło.
To, co dwór otaczało, więcej się zmieniło, niż on sam i jego gosposia. Piotruska postarzała znacznie, mówiła ciągle prawie jedno i to samo, gderała zawsze na służące stereotypowym sposobem; ale głowa się jej trząść zaczęła i częściej niż dawniej napadała ją senność. Byle usiadła biedaczka, oczy się jej kleiły i ręce opadały. Tak często, siadłszy z koronką w ręku, drzemiąc i przerywając sobie sen kilku słowami modlitwy, przesiedziała północ i ani się wyspać, ani wymodlić nie mogła. Zajmowała zawsze napozór toż samo w domu stanowisko, lecz ją wyręczano nieznacznie, bo podołać mu nie mogła, a wyrzec się go nie chciała. Oczy nie dopisywały, ruch więcej zbliżony był do przesuwania się, niż do chodu; jadała mało, a przeżywiała się najczęściej samą kawą, której teraz oszczędzać nie potrzebowała. Dom był zaopatrzony obficie we wszystko; nawet pewna wytworność skromna już się w nim postrzegać dawała.
Zmienił się także ksiądz wikary Kulebiaka, jak to starym najczęściej się zdarza, wskutek jednego wypadku. Po nocy, śpiesząc do chorego, wywrócił się z wozem, nogę złamał, a zmuszony leżeć z nią długo, postradał siły, które już w jego wieku odzyskać było trudno. Chodzić musiał o kiju, ale przypadek ten wca-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/323
Ta strona została skorygowana.