w kapocie szarej i butach kozłowych do kolan, powracającego z pola. Wysiedli więc wszyscy i towarzyszyli mu pieszo. Był w bardzo dobrym humorze, a szczególniej łaskaw na pannę Cecylję i jej braci, do których zwracał się ciągle, rozpytywał, badał i widocznie rad im był bardzo. Znać też pochwalał i to, że marszałek do rodziny znów się zbliżył, bo i jego, nad swój obyczaj, czule i serdecznie przyjmował. W obszernym ganku od ogrodu zastali podkomorzynę z pończochą nad gazetą, a pannę Jadwigę z jakąś robótką w ręku. Podkomorzy zdaleka wołał:
— Jejmość! prowadzę asińdźce miłych gości!
Panna Jadwiga spojrzała pierwsza. Jakoś się jej Juljan na oczy nawinął. Zarumieniła się mocno, prędko złożyła robotę, machinalnie przygładziła włosy i wyszła na powitanie, z twarzą wesołą i ożywioną. Cecylja, której baczności nic nie uszło, spojrzała na nią i na brata, który się także mocno zarumienił i troską twarz się jej oblokła.
Wszyscy zresztą byli weseli, a podkomorzyna obu braci Cecylji, którą kochała bardzo, witała powinszowaniami. Marszałek jeden wśród tego gronka czuł się jakoś obcym. Honorowano go za to i dawano mu pierwsze miejsce, jako widomej głowie powiatu, i rozmowa wszczęła się o troskach urzędowych, o gubernji, powiecie i t. p.
Tymczasem Henryś i Julek rozmawiali z panią i panną. Julek dosyć dawno nie widział podkomorzanki, siostra bowiem jakoś zręcznie zapobiegała stosunkom z Żytkowcami, gdy do niej przyjeżdżał, obawiając się, aby piękna i miła Jadwiga nie podobała się zanadto Julkowi, na którym zdawała się czynić pewne wrażenie, i — co dziwniej — Julek też miał u niej łaski szczególne. Wypytywała o niego często siostrę, która zwykle zagadywała czem innem. Sama myśl jakiegoś stosunku serdecznego przerażała ją, upokarzała, napełniała trwogą. Duma jej oburzała się na
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/339
Ta strona została skorygowana.