Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/374

Ta strona została skorygowana.

Com ja wycierpiał! Ale dziś czuję, że stokroć więcej zniósłszy, jeszczebym nie opłacił szczęścia tej chwili.
Jak ludzie, którzy po wiekowem milczeniu raz pierwszy przemówić do siebie mogą, poczęli rozmowę poufałą, słodką... niby przebudzeni ze snu jakiegoś... radując się, iż był tylko marzeniem i ułudą. Powoli smutek znikał z czoła Cesi, a hrabia śledził pilnie każdy jej ruch, każde skinienie, zwiastujące, że ciężar, który tak długo nosiła, z piersi jej spadał.
Gdy Julek wszedł potem niespodzianie, znalazł ich pochylonych ku sobie i rozmawiających pocichu. Cesia podniosła twarz uśmiechniętą ku bratu:
— Julku, — rzekła — musisz trochę zmienić rozporządzenia podróży, ty, co masz być naszym kurjerem. Hrabia jedzie z nami.
Doktór spojrzał zdziwiony i trochę niedowierzająco.
— Jakto? — spytał — hrabia?
Sulejowski wziął rękę Cesi, zwieszoną na poręczy krzesła, przycisnął ją do ust i, śmiejąc się błogo, zawołał:
— Ja z moją żoną i Juljan ze swoją... nie będzież to najmilsza w świecie podróż we czworo?
Julek mu się z wybuchem radości rzucił na piersi.
— A! przecież! — zawołał. — Z przeproszeniem Cesi... ale mocno się na nią gniewałem, że... nie pozwoliła sobie tego wprzódy zaproponować.
Wnet i dziewczęta nadbiegły. Weszła z niemi, doskonale odgrywając wesołość i uciechę, pani Zagłobowa... i w harmonijnym gwarze rozpłynęła się rozmowa.

X.

I powieść nasza skończona...
Nie — bo życie nie kończy się na tych chwilach wyjątkowo szczęśliwych, które je złocą, — bo są