Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

Człowiek, zmuszony tu siedzieć bez zajęcia, mógł umrzeć z tęsknoty. Zarządzający pocztą winien był życie zapewne temu, iż w nieustannej walce z pocztyljonami i przejezdnymi, nie miał czasu się nudzić i dostać choroby miejscom podobnym właściwej. Austerja stała na wygonie sama jedna, z chatką kowala. Nieco opodal, do wioski trochę odległej, wiodła grobelka wąska przez błoto, osadzona wierzbami najgorszej konduity. Każda z nich w inną stronę wygięta, pokrzywione, połamane, dziurawe, obudzały litość i odrazę. Nocą powracający do wsi mogli tu nieraz dopatrzyć się strachów i upiorów, do których nieszczęśliwe te stworzenia były i we dnie podobne. Łamał je, kto chciał, obrąbywał, komu się podobało, a bydło na paszę idące niszczyło je też bez litości.
W historji poczty błotkowskiej niezmiernie były rzadkie wypadki, ażeby tu ktoś dłużej zmuszony był przebywać. Raz jakiejś pani zachorowało dziecko, a drugi raz urzędnik, wracający z intromisji w stanie nienormalnym, skończył tu żywot pracowity... inni podróżni nie wysiadali nawet z powozów i bryczek, tak nienęcąca była owa poczta na pustkowiu.
Wielkie więc zdziwienie obudził tu ekwipaż z Zawiechowa pocztą przybyły, z owym pięknym panem, który u Szmula nocował, gdyż kamerdyner jego oświadczył szynkarzowi, że pan jego czuł się niedobrze, potrzebował wypocząć i chciał się zatrzymać. Izba gościnna była jedna tylko; podróżny żądał jej wyłącznie dla siebie, ofiarując zapłacić, coby Żyd cenił; lecz szynkarz nigdy za nią tego wziąć nie mógł, co ona mu przynosiła, gdy do niej przechodni i przejezdni swobodnie zachodzili. Zaprotestował więc przeciw takiemu przywłaszczeniu, a oprócz tego i najwyższa władza, poczthalter, dowodził, że tu nikt niema prawa sobie zabierać jedynego podróżnych przytułku. Rzecz była niesłychana, niepraktykowana! Kto chorował, mógł pojechać o trzy mile do Zawiechowa, lub o pół czwartej do Grabowa, gdzie były