Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/75

Ta strona została skorygowana.

przęgać. Na twarzy mniemanego chorego w istocie teraz znać było oznaki chorobliwe. Pobladł, wymizerniał, oczy mu zapadły i widocznie miał trochę gorączki. Milcząc, nie tłumacząc się nawet, nagle pakować kazał i zaprzęgać co najprędzej.
Jerzemu tego tylko było potrzeba. Powóz stał gotowy. Hrabia wychodził zadumany z tej izby, która przez kilka dni była dlań dobrowolnem więzieniem, gdy na gościńcu dał się słyszeć dzwonek pocztowy. Kamerdyner wybiegł aż na drogę i pędem, zdyszany, rękami panu dając znać o czemś, powrócił. Hrabia pod jakimś pozorem wpadł co najprędzej do pokoju poczthaltera.
Skromny, kryty wózek zatrzymał się w tej chwili przed stacją. Siedziały w nim dwie kobiety, jedna zakwefiona niebieską zasłonką, druga stara, skromnie bardzo ubrana, widocznie służąca. Pierwsza domagała się koni, ale ostatnie zaprzężono dla hrabiego; trzeba było czekać, aż jakaś tam poczta powróci, popasie i będzie mogła służyć tym paniom. Oznajmienie to zdawało się do rozpaczy przyprowadzać zakwefioną.
Gdy się to działo przy wózku, hrabia przez okno poczthaltera przypatrywał się niespokojny przybyłym paniom.
Wysiadły wkrótce obie, najprzód stara służąca, po niej znać młoda, dosyć słusznego wzrostu, nadzwyczaj kształtnej postawy, ruchów śmiałych kobieta. Zawahała się chwilkę, obejrzała dokoła i podniosła zasłonę rączką kształtną, maleńką, obciągniętą rękawiczką starannie pozapinaną. Twarz, którą odsłoniła, mogła olśnić blaskiem, jako objaw rzadkiej piękności. Ludzie nawet prości postawali, patrząc zdumieni. Było to coś niewypowiedzianie regularnego, klasycznego, a pomimo to pełnego życia i ognia. Dwa te przymioty rzadko schodzą się z sobą w rysach niewieścich. Greckie posągi są jakby uśpionemi bóstwami, których życie nie rozbudziło; klasycznym pięknościom żywym zbywa najczęściej na iskrze ducha, na płomyku inte-