Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/80

Ta strona została skorygowana.

gdy za człowieka, którego miłość cień na przeszłość moją rzucićby mogła.
— Co pani postanowisz i uczynisz, — zawołał hrabia rozgorączkowany — ja nie pytam się o to... zniosę, co mi narzucisz, czem mnie ukarzesz. Nie zechcesz być moją... oddasz rękę innemu, to mojej miłości nie złamie, bo nie jest to namiętność tylko... to ubóstwienie ideału... to cześć dla charakteru... to wszystkie razem uczucia podnoszące człowieka, których wyrzekając się, nie byłbym godnym tego imienia!... Panno Cecyljo! pani mnie nie znasz... Nie pozwoliłaś mi nigdy dać się sobie poznać... widziałaś we mnie płochego, lekkiego człowieka, którego zewnętrzne cechy nadało mi wychowanie. Nie domyśliłaś się, że w tej duszy świętsze ognie płoną, że w tem sercu może się zrodzić miłość czysta, bezinteresowna, gotowa do poświęceń.
Hrabia, mówiąc, coraz bardziej się zapalał.
— Tak, pani — rzekł wkońcu. — Możesz mnie odpychać, ale nie zdołasz odepchnąć. Będę cierpliwy... niewidzialny, pójdę wślad za stopami twemi, ukryty, będę patrzył na ciebie, wzgardzony, zostanę ci wierny. Nie chcę nic, tylko żebyś mi sprawiedliwość oddała, iż nie byłem nędznym jakimś uwodzicielem. Ja panią kocham!
Nie dosłyszawszy tych wyrazów, ku drzwiom zaczęła iść kobieta. Milcząca, z głową spuszczoną, zdawała się niespokojna i pomieszana. Doszła tak do drzwi i, nie spojrzawszy na postępującego za nią zwolna hrabiego, wybiegła do sieni. Nie oglądając się, przystąpiła do powoziku, przy którym siedziała stara służąca. Koni ani myślano zaprzęgać jeszcze, lecz w tejże chwili pocztyljon zażądał podorożnej i panna Cecylja mu ją wręczyła. Poczthalter zobaczył na niej nazwisko Horyszków i wybiegł, jak szalony. Był on synem niegdyś ekonoma w dobrach starościca, wychował się w poszanowaniu tego domu. Przestraszyła się stojąca smutnie panna Cecylja, gdy przyszedłszy do niej, począł ją w ręce całować.