czony katechizm przynosił; ani odrobineczki się i nie postarzał i nie odmienił.
— Ale, ale, komplimenta prawić nauczyła się jejmościanka na wielkim świecie — rozśmiał się ksiądz Kulebiaka. — Patrzajże, łysina jak patyna... włosy posiwiały i grzbiet się nawet wygarbił.
Ponieważ zmierzchało się mocno, Piotruska, mając przynieść światło, to jest zwykłą w mosiężnym lichtarzu świecę łojową, jakoś się zawahała. Była stara lampa, bardzo misterna, w której gęsi szmalec można było zużytkować. Palił się doskonale, lecz długi wypoczynek tego narzędzia oświaty i sam wreszcie niedostatek palnego materjału wstrzymały w zapędzie starą. Skończyło się na tem, że zamiast wczorajszej świecy, do połowy opalonej, z częściowo obnażonym knotem, wydobyła zupełnie nową i naprędce wystrzyżonym papierem szyję jej otoczywszy, wniosła ją do salki na komin.
O herbacie, do której może nawykła była panna Cecylja, mowy być nie mogło. Nikt jej w domu nie pijał; samowar był rozlutowany, cukier w ilości szczupłej, a natomiast dla chłopców i panny przygotowywała się wieczerza. Piotruska miała trochę soku wiśniowego przeszłorocznego, mogła więc wystąpić z kotletami z sokiem i kaszką drobną. Byłto wysiłek, ale przybycie panny Cecylji go usprawiedliwiało. Nie mówiła nikomu nieszczęśliwa Piotruska, ile się nagryzła zastawieniem stołu. Serwet dużych było dwie; jedna, niegdyś splamiona, która się nigdy wyprać nie dała, wyglądała szpetnie z tą rudą dużą plamą w pośrodku; druga, acz z wielkim kunsztem cerowana własnoręcznie przez Piotruską, która celowała w misternych naprawkach bielizny — pozostawiała wiele także do życzenia. Pomiędzy ową serwetą z plamą i serwetą z cerą, wybór był nader trudny, zważywszy jednak, iż pierwsza z nich, złożona wpół, plamą pod spód, dostatecznie stolik na cztery osoby okrywała — przyznano jej pierwszeństwo. Dalej szła kwestja talerzy,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/87
Ta strona została skorygowana.