Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Resurrecturi.djvu/89

Ta strona została skorygowana.

cylja przysłuchiwała się i przypatrywała braciom i trochę się jej serce ściskało. Chłopcy byli serdeczni, znać dobrzy, kochający, ale straszne wietrzniki i latawce. Rozmowa ani razu nie podleciała wyżej, jak ptaszę z podciętemi skrzydłami; świergocząc, ledwie się unosiła nad ziemią. Przytem, ile razy oko jej padło na ten straszny pokój babki, tak opuszczony, tak nędzny, rumieniła się i przyrzekała sobie, że potrafi wyprosić trochę czystości i porządku. Nikt tego tutaj nie znajdował dziwnem, co było w istocie przerażającem.
Z innego świata tu spadłszy, z sercem miłością dla swoich przejętem, u progu zaraz doznawała najprzykrzejszego z uczuć — litości dla tych, których czcić i kochać potrzebowała. Niktby był jednak ani się mógł domyślić ani dostrzec tych wrażeń, które świat inny nauczył młodą panienkę ukrywać na dnie duszy. Uśmiechała się do braci, przybiegała do babki... udawała szczęśliwą.
Wieczerzę zwykle, gdy ją dawano, przynoszono do pokoju starościny; stolik większy przed kanapą służył do niej. I tym razem sama Piotruska weszła z tacą i zastawą, nie chcąc się spuszczać na dziewczynę, która mogła jakie niezgrabstwo popełnić. Wikary, zobaczywszy talerze, przeląkł się i porwał do ucieczki; ale starościna, której Piotruska coś szepnęła mimochodem, zaczęła go prosić, aby został, Cecylja prośby swe dołączyła także, a chłopcy, u drzwi stanąwszy, oświadczyli, że choćby przyszło siły użyć, księdza Kulebiaki nie puszczą.
— A, rycerze wy moi, — rozśmiał się, rozprostowując swą olbrzymią postawę, wikary — was czterechbym jeszcze takich zmiótł, jak nic. Chrząszcze jesteście.
Panna Cecylja spojrzała zukosa na stół już nakryty i pobladła. Przez sześć lat nigdzie nic podobnego nie widziała. Była to najsmutniejsza w świecie, bo z resztek dostatku złożona zastawa. Talerze, szkło,