Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

na filozofiją i literaturę, śmiało się tak dla przypodobania wielkiéj pani, iż od śmiéchu zbrzydło jeszcze bardziéj, chociaż i tak wcale pięknem nie było. Hrabina pozornie obojętna na te hołdy, z głową spuszczoną zdawała się cała oddana robótce, którą trzymała w ręku.
— Co do powierzchowności tego pana, cedząc powoli, mówił znawca piękna i sztuki (któremu na darze wymowy tak dalece zbywało, iż puste place między słowami rodzajem jąkania się zastępował), co do powierzchowności, to prawda, że Antynousem nie jest, ale to Durerowska dobrze napiętnowana fizyjognomija... wielce charakterystyczna.
— Przepraszam, wtrąciła panna w okularach, brzydki a nie ma charakteru... fizyjognomija starta i nieskończona, cóś fałszywego..
— Już niech mi państwo darują, rzekł hrabia z déwizkami, ładny czy brzydki, ale człowiek niepospolity. Przypatrując się mu zbliska, dowiadując się lepiéj, znajduje się w nim i odkrywa coraz nowe i piękne strony. Takich nam właśnie w kraju ludzi potrzeba dla podniesienia przemysłu, handlu, finansów, dla rozumnych, mogących nas zbogacić przedsiębierstw... Ja staję po jego stronie, bo go może lepiéj znam, niż inni.
— A ja, zająknąwszy się, nieśmiało dodał hrabia Adam, ośmielam się téż poprzéć zdanie pańskie...
Kobiety się uśmiéchały, stara panna poczęła ciszéj: