sad, jaką w nim widziéć chciano, używał jak najlepszéj opinii. Do sądu jego przywiązywano wagę, miał głos ceniony w zdaniu o ludziach, a choć stanowisko zajmował nie wybitne, istotnego znaczenia miał wiele.
Człowiek więc taki potrzebny był Płockiemu; trudno mu przychodziło, zwłaszcza w początkach, obejść się bez niego. Szło o to, aby go pozyskać, nie czyniąc wyraźnie piérwszego kroku. Rozumiał bardzo dobrze, iż kto czyni piérwszy krok, uznaje się w pewnéj zawisłości od tego, ku któremu idzie, a traci część siły swéj i powagi. Jako ekonomista autodydaktos wiedział i to, że towar żądany podchodził w cenie...
Byłby przyjął Piętkę pod pozorem dawnego koleżeństwa jak najserdeczniéj, lecz ciągnąć go sobie nie życzył. Spodziéwał się, że sam przyjdzie doń, rozpatrzywszy się we wpływowém jego stanowisku, zdobytém już z pomocą księcia Nestora...
Tymczasem upływały tygodnie i miesiące, Piętka uprzejmie bardzo witał się z nim zdaleka na ulicy, po kilka słów niekiedy rozmawiali z sobą — na odwiedziny czekał napróżno.
Raz więc, spotkawszy się z nim w teatrze, napomknął mu sam, iż się spodziéwa widziéć go przecię u siebie. Piętka podziękował, ale nie przyszedł; widząc się z nim znowu w ogrodzie, wymówił mu to Płocki.
— A czyż to się godzi, żebyś starego kolegi nie odwiedził nawet!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.