Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

Czasu nie mam! rzekł Płocki, to widoczny brak dobréj woli. Godziny jednéj czasu nie miéć dla odwiédzenia przyjaciela.
— Widzę, że w nowém swém położeniu, odpowiedział Orest, zapomniałeś o warunkach pracy, przez które sam przeszedłeś. Są zawody, w których zostają i dnie i godziny do poświęcenia upodobaniom, fantazyjom i uczuciom, ale są inne, w których się minuty liczą. Kto, jak wy, obraca ogromnemi kapitałami i ma tylko do obmyślania plan ogólny, temu na wszystko czas starczy; prosty robotnik, wykonywający szczegóły, musi się liczyć nawet często z godziną obiadu — a cóż dopiéro mówić o rozrywce!
— Wszystko to prawda, odpowiedział Płocki, jednak mimo to, mam do ciebie żal, bo mi szkodzisz w opinii.
— Ja? co ci się stało?
— Posłuchaj, szeptał Płocki spokojnie, starając się, aby rozmowa nie doszła sąsiadów. Nie jest to tajemnicą dla nikogo, żeśmy pracowali razem dosyć długo, że kierowałeś w znacznéj części najgłówniejszym moim interesem. Ludzie widzą, żeśmy się rozstali; jedno z dwojga więc, albo ty byłeś ze mnie niezadowolniony, albo ja z ciebie. Ty używasz dobréj i ustalonéj opinii, ja mniéj jestem znanym i zarabiam na nią. Sam powiédz, jaki wniosek ludzie wyciągną z rozdzielenia się naszego??
Bardzo wiele osób pytało mnie o to ze zdziwieniem, jak to? panowie nie razem?