Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

czyć. Choruje na literata, funduje szkółki, zajmuje się ochronami, uczy rzemieślników, należy do tych wszystkich niedorzecznych stowarzyszeń, i zdaje mu się, że tém demagogiją zwojuje... no! niechże, ale ks. Nestor! ks. Nestor! co za płochość! jakie afiszowanie się! przebaczają mu aktorki i balet... takiéj brawury darować nie można. O! za piérwszém widzeniem się dobrze nm uszy natrę...
Gdy się to działo, ks. Nestor faisait le beau przed panią Płocką, a mąż jéj rosnął ciągle i oglądał się, nie dając poznać po sobie, jaką go to napawało roskoszą.
— Gdybym nie wiedziała, że ma milijony, myślałabym, że potrzebuje piéniędzy, odezwała się stara panna.
— Nie mylisz się moja droga, szepnęła Sybilla, ma milijony, ale chce je na współkę z kimkolwiek przerobić na milijardy, to cała tajemnica...
Orkiestra zaczęła grać, uciszyło się wnet i uspokoiło. Muzyka ukołysała nieco myśli wzburzone w jednych, w drugich poruszyła je do lotu. Oklaskami rzęsistemi podziękowano orkiestrze...
Piętka, bądź co bądź, choć niedawno ofiarę Płockiego, przyrzekającego mu rękę kuzynki, odrzucił, może właśnie dla tego, iż to uczynił, chciał się przypatrzéć kuzynce państwa, siedzącéj obok saméj pani. Panienka była, jak się przekonał, ostróżnie używając lornetki, wcale przystojna, młodziuchna, mniéj świetnéj piękności, niż żona pana Julijusza, lecz sympatyczniejszych rysów, w któ-