Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.

Adam jest to charakter, a ludzi z charakterem mamy mało...
— Dobrześ go okréślił, rzekł Werndorf, sądzę go tak samo, wahałem się nieraz, mimo największéj dlań sympatyi, narzucać mu, bo nie zupełnie jest wolnym od arystokratycznych pozostałości przeszłych wieków... Odziedziczył je z imieniem.
Piętka się uśmiéchnął.
— Hrabia Adam, odezwał się, może zachowywać pewne jeśli nie przesądy, to przekonania, które miłuje jak drogą spuściznę, ale się tém odznacza właśnie, iż stara się je pogodzić z nowém życiem, wszczepić w nie, ażeby nie umarły, gdy inni dla tych spuścizn starych samego życia nawet wyrzec się gotowi.
Tak rozmawiając, weszli do miasta.
Werndorf zamyślony ścisnął Piętkę za rękę i rozstali się w rogu ulicy, która prowadziła do jego domu...
Piętka zdziwił się mocno, znajdując z całego koncertu w pamięci jedno tylko natrętne wspomnienie, twarzyczkę smętną panny Eulalii.






U starożytnych rzymian łaźnie i rynki a nawet uliczki ciasne były najgorętszego życia, narad i plotek ogniskami. Szczęśliwy klimat dozwalał sub Jove, na świéżém sejmikować powietrzu, radzić, sądzić i najważniejsze opędzać sprawy.