mnie już doszło, widzę, że skromny, oszczędny i na seryjo się bierze do gospodarstwa i interesów...
— Konie słyszę bardzo lubi — wtrąciła staruszka z podwiązaną brodą.
Stara panna żółciowa, któréj znać nie wypadało głośno się z tém odezwać, szepnęła na ucho hrabinie...
— I baletniczki téż podobno!!
— Cóż znowu! — z oburzeniem niejakiém odtrąciła hrabina.
— Mais il est très range.!!
Panna uśmiéchnęła się złośliwie.
Osoby, które téj części rozmowy nie dosłyszały, nadzwyczaj zaciekawione umilkły, wejrzenia zwróciły się na pannę, ale ta złożyła ręce, wzięła chustkę w usta i zacięła je, jakby za karę zatykając.
Eksminister z nogą na nogę założoną cicho mówił — pochyliwszy dobrotliwie głowę ku sąsiadowi.
— Jestto rzeczywiście osobistość niepospolita... mamy prawo po niéj spodziéwać się wiele... Inteligencyja wielka... rozwaga nad wiek... bardzo poważny... chłodny... a to nie przeszkadza mu być w salonie bardzo miłym.
— Czy będzie grand train prowadził? — przerwała staruszka z podwiązaną brodą...
— Nie sądzę — odpowiedziała gospodyni domu — nie jest to ani w tradycyjach familijnych, ani — o ile sądzić się godzi, w jego charakte-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.