Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

z czarnemi niegdyś oczyma szybko się podniosła starając się, by jéj nie pominął; eksminister wstał dla powitania, a reszta osób niespokojnie oczekiwała zbliżenia się do niego.
Książę Nestor, on to był bowiem, z wielką zręcznością i wprawą człowieka, obytego ze światem, potrafił wszystkim wymaganiom zadość uczynić. Był nadzwyczaj grzecznym i nie uchybił nikomu, znać było jednak, że do nikogo téż nazbyt zbliżać się nie chciał. Ze szczególną uprzejmością i galanteryją zwrócił się ku paniom naprzód, powiódł oczyma szukającemi zapewne pięknych twarzyczek, w które salon tego wieczora nie obfitował, przemówił kilka słów półgłosem i cofnął się nieco, jakby pragnął wmieszać w tłum i zniknąć w nim skromnie.
Książę, pomimo iż miał nieco podobieństwa do złotéj młodzieży, z którą wszystkie niemal cechy zewnętrzne wspólne mu były — różnił się jednak od niéj charakterystyczniejszą fizyjonomiją. Był to mężczyzna przystojny, miłéj twarzy, wejrzenia przenikliwego: ubrany z wielką prostotą i smakiem, z wyszukaną niemal na wielkiego pana skromnością. Oblicze jednak nie zdradzało w nim nic genijalnego, wyższego — a zdawało się pokrywać dosyć umiejętnie pozorem spokoju i wytrawności temperament namiętny i duszę niespokojną. Pomimo wysiłku, z jakim się starał pozostać obojętnym, widać było, że go niepokoiły wejrzenia nań zwrócone, że myślał, jak się przedstawić, iż więcéj grał swą rolę, niż był sobą. Rola