Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.

głośnych, i chętnie dla stosunków z niemi trochę próżności poświęcić gotowi. Płocki także szukał, jeśli nie dla siebie, to dla żony towarzystwa, któreby do dystyngowańszego należało. Hrabianka przez ciekawość nastręczyła się sama ze znajomością młodéj pani, przyjęto ją z wdzięcznością.
Hrabianka Cecylija miała téż jeszcze jedną pobudkę, do któréj tylko sama przed sobą przyznać się mogła, lubiła żyć z majętnemi. Sama będąc ubogą, z wielką przyjemnością ociérała się o cudzy zbytek, a wiek nawet (miała lat około cztérdziestu) czynił ją czułą na stół i kuchnię wytworną. Niestety! lubiła jeść!! Zapraszanie na dobre, wykwintne obiadki jednało jéj pobłażanie, chociaż... w tydzień po obiedzie, gdy się nastręczyła zręczność zażartowania z amfitriona... rzadko sobie téj przyjemności odmówiła. Przyjaźń jéj zależała na dozwalaniu pieszczenia siebie, nadskakiwania, czynienia przysług wszelkiego rodzaju, za które wypłacała się pewną powolnością.. a czasem cichym śmiéchem z parwenijuszów.
W kołach arystokratycznych, u hrabiny Sybilli, nie bardzo ją lubiono, obawiano się jéj trochę, ale dowcip umiano ocenić i powtarzano jéj słówka. Na przemiany w kołach arystokracyi i w domach majętnych tylko, hrabianka jednak nigdy przeciwko piérwszym nie popisywała się z szyderstwem, choć dobrze czuła ich śmiészności. Drugich nie szczędziła wcale, ale w oczy była tu wielce przyjacielską...
W istocie złośliwszą istotę nad hrabiankę Ce-