Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.

czyste a nikt ci słowa nie powié. W dodatku wszystkich swych współzawodników możesz ogłosić jako ludzi bez czci i wiary... a na słowo ci wszyscy uwierzą...
U nas wszystko na słowach, pozorach, deklamacyjach i popisach; choćbyś pocichu był najcnotliwszym z ludzi, to ci się na nic nie przyda.
— Przyznam się pani, odparł Płocki, że téj recepty, któréj trafności zaprzeczyć nie mogę, używać bym jednak nie rad, sprzeciwia się ona mojemu usposobieniu.
Ja zamierzyłem sobie iść zawsze drogą prawą i prostą.
Hrabianka przerwała mu śmiéchem, i wstawszy z kanapy, uderzyła go po ramieniu, mówiąc.
— Nigdy waćpan, nawet przed kobiétami, nie miéj zwyczaju mówić, jaką pójdziesz drogą, to prawidło.
To mówiąc, poszła uściskać panią domu, i majestatycznym krokiem odprowadzona przez oboje państwo, wyszła, ziéwając bez ogródki. Był to spazm poobiedni, który jéj przebaczano.
W chwilę potém Płocki z żoną powrócili do jéj saloniku, zostali sami.
— Z hrabianką, rzekł cicho, siadając obok niéj, należy postępować nadzwyczaj ostróżnie. Bardzo to było trafném, że mówiłaś niewiele, bo się trzeba z każdém słowem mierzyć, lecz dobrze, żeśmy na chwilę sami... trzeba téż, żebyś mi czasem pomogła i wiedziała, co powiedziéć.
Żona spojrzała nań z ciekawością.