dać może. Mało mnie pan znasz jeszcze... będę z nim otwartym, abyśmy się lepiéj poznali.
Płocki się ukłonił grzecznie i przysiadł blisko, słuchając z uwagą.
— Znasz pan zarówno ze mną, odezwał się przybyły, kraj nasz i jego potrzeby, są one ogromne. Ludzi, kapitałów, rozumu, przedsiębierczości, nauki nam braknie. Lecz kraj to, w którym dosyć jest zasiać dobre ziarenko, aby bujnie na dziewiczéj wzrosło ziemi, zwłaszcza jeśli jest dobre i zdrowe. Instynkty te zastępują naukę, rozum, poczucie potrzeb, a instynkty te są cudowne. Mówiliśmy o tém nieraz obszernie z hrabią Adamem, godzimy się z nim w wielu, niemal we wszystkich poglądach na kraju potrzeby. Dobrobyt materyjalny, podniesienie przemysłu, zachęta i narzędzia do pracy, kredyt rozumnie udzielany są nąjpiérwszemi potrzebami.
Ja tu oddawna rozpocząłem pracę, lecz sam nie starczę na nią, potrzeba się do niéj zjednoczyć i iść razem.
Możemy dokonać wielkich i zbawiennych reform, biorąc się za ręce.
Idźmy razem, hrabiego Adama miéć będziemy z sobą, jestem jego pewnym... Zapraszam was... Powtarzam, idźmy razem, uczynimy wiele dobrego.
To mówiąc, podał rękę Płockiemu, który stał jak skamieniały, zbladły i drżący... Wprędce jednak ochłonął ze zdumienia i otrząsnął się z wrażenia, jakie to na nim uczyniło...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/220
Ta strona została uwierzytelniona.