Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.

poufalszy... Orest zrazu tak lękający się uledz czarom kobiécym, zapomniał wkrótce obawy i cały się poddał urokowi niewieściemu. Zawojowała go swą prostotą, otwartością i smutkiem.
Czas upływał niezmiernie szybko, ani się spostrzegł Piętka, gdy mu trzecią filiżankę herbaty podstawiono...
Panna Eulalija potrosze, ostróżnie wygadywała się ze smutkiem i piérwszemi swéj duszy tęsknotami.
To osamotnienie zapewne nie długo pani ciążyć będzie, odezwał się Piętka, towarzyszów dalszéj podróży znajdziesz pani bardzo łatwo.
Uśmiéchnęła się smutnie.
— Chyba takich, nad którychbym już samotność przeniosła, rzekła cicho. Losy kobiét są czasem dziwne, rzadko wypadną po ich myśli, a poddać się im to nasze przeznaczenie. Nie mamy własnéj woli.
— Dziś się o nią dla pań upominają, odezwał się Piętka. Poruszono to w teoryi, panie możecie ją poruszyć w praktyce.
— Tyle jest przesady w tych piérwszych wybuchach wojny naszéj o niepodległość, iż kobiéta mniéj śmiała lęka się w niéj brać udziału, odpowiedziała Eulalija, a przynajmniéj potrzebowałaby ku temu bardzo silnych pobudek.
— Takiemi być mogą uczucia...
P. Eulalija zdawała się namyślać.
— Uczono nas całe życie nieulegać uczuciom i w stałość ich nie wierzyć.