zazdrosnego księcia Nestora, Płocki z niemniejszą zręcznością umiał nieznacznie wykazywać zawsze księciu, jak dalece stał wyżéj nad hr. Adamem i jak stanąć może wysoko, jeśli z nim tylko iść będzie razem... Nie wahał się téż pocichu malować mu Werndorfa, nie śmiejąc nic mu innego zarzucać, jako człowieka przeżytego, znużonego, bez energii, którego karyjera była skończoną.
Przez księcia Nestora, który sądząc się samoistnym, ulegał wpływowi intryganta, Płocki zyskał powoli w różnych towarzystwa sferach, pożądaną wziętość. Sławiono go już jako wielką nadzieję przyszłości.
Poszło w modę powtarzać za księciem Nestorem, iż Werndorf zmienił się wielce, że zeszedł z pola, że jeden Płocki był wschodzącą gwiazdą, która miała przyświécać krajowi.
Ile to kosztowało zabiegów, drobnych a maluczkich intryżek, puszczonych plotek, naprędce ulepionych kłamstw, zmyślonych powiastek, tego wyliczyć niepodobna.
Cieszył się wszakże Płocki już owocem tych zabiegów, gdy jak piorun spadła nań wiadomość o planach Werndorfa i blizkiém ich urzeczywistnieniu. Szczęściem dowiadywał się o tém jeszcze w porę, by im przeszkodzić...
Zapowiedziany na dzień następny wyjazd Płockiego, musiał jednak być odłożonym... Papiéry nie były gotowe, telegram wysłany nie przyniósł odpowiedzi. Nazajutrz o jedenastéj, gdy Płocki z pośpiechem kończył przygotowania,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/270
Ta strona została uwierzytelniona.