Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

— A ja myślę, śmiejąc się, wtrącił Werndorf, iż szanowny Płocki ma to przeciwko naszym planom, iż samby je na własną rękę chciał wykonywać. Ja to pojmuję. Człowiek jak on, sam sobie winien wszystko, wierzy w siebie i mimowoli staje się despotą.
Hrabia się uśmiéchał.
— To jest wielka szkoda, (mruknął, myląc się wedle swego zwyczaju), że siły rozdzielać się muszą. Czyżby kierunku jednemu powierzyć nie można, zgodziwszy się na główne cele, a wykonanie szczegółów mu powierzając...
Werndorf z pewnym rodzajem niecierpliwości, potarł włosy.
— Niech mi hrabia pozwoli wtrącić słowo odezwał się, nam nikt nie broni stowarzyszać się i pracować, a cóż szkodzi, że będziemy mieli uczciwego współzawodnika, tém lepiéj. Walka uczuciowa, szlachetna, prześciganie się do celu jest bodźcem.
O co nam idzie, mówił obojętnie dosyć, o zużytkowanie sił naszych moralnych i materyjalnych tak, aby one jak największą ogółowi korzyść przyniosły. Ktokolwiek zna przeszłość i teraźniejszość naszą, przyznać musi, że nic nie ma pilniejszego nad ekonomiczną reformę. Gospodarstwo rolne jest mimo postępów, jakie uczyniło i czyni, zacofane jeszcze. Dla czego? dla tego, że prawdziwie postępowe gospodarstwo nie może istniéć bez rozwiniętego przemysłu tak, jak przemysł dla surowego materyjału wymaga go-