Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/290

Ta strona została uwierzytelniona.

twością mógł się zbliżyć do panny, zaczęli z sobą rozmowę, i nie wiele bacząc na to, że ich może ciekawe oczy śledziły, przesiedzieli niemal cały wieczór razem. Nikt im nietylko nie przeszkadzał, ale gospodarz i gospodyni, zdawali się osłaniać ich swą opieką i zapobiegać, aby nikt nie wszedł im w drogę... Panna Eulalija wcale nie uważała na to, że ją ten kawaler kompromitował nieco i że ją nim mogli prześladować. Biła bowiem w oczy ta nieprzerwana pół głosem rozmowa, prowadzona z wielkiém zajęciem. Szczęśliwego tego wieczora zbliżyli się więcéj jeszcze i Piętka o strachu zapomniał, poddając się urokowi. Jakby naumyślnie gospodyni domu poczęła sobie żartować z kuzynki, prześladując ją piwowarem, o którym niewiadomo, jak się dowiedziała... Piętka nie mógł zaprzeczyć, że i on słyszał od kogoś o nim.
— Ale to niedorzeczna plotka, śmiejąc się swobodnie odpowiedziała panna. Nie nęci mnie wcale jego bogactwo i odstępuję z chęcią tego konkurenta pierwszéj lépszéj.
— Przyznaj się wszakże, iż o téj plotce Płocki ci wspominał?
— Tak, alem to wzięła za niezręczny żart z jego strony, odpowiedziała Eulalija, i odprawiłam go, jak należało... Gdy po długiéj rozmowie z Piętką, gospodyni domu znalazła się sama z panną Eulaliją, już nie o piwowara ją zagadnęła, ale o pana Oresta... jakby ją wybadać chciała.
Kuzynka śmiało jéj w oczy spojrzała.
— Mało go jeszcze znam, rzekła, lecz po cóż-