chodzi wieczorem, często nawet na herbatę w niedzielę. Zróbże mi tę przyjemność, jeśli ci jéj towarzystwo miłe, odwiédź nas w te dni... rozerwie się i ona...
Namyślił się Piętka.
— A gdybym z twego zaproszenia istotnie chciał korzystać? zapytał, cóż Płocki na to powie?
Nurski ramionami ruszył.
— A niech sobie mówi, co mu się podoba, to mi wszystko jedno. Uczynisz mi prawdziwą przyjemność, a jestem pewny, że moja żona ci z własnego natchnienia powtórzy zaproszenie.
Przepowiedział bardzo trafnie, gdyż gospodyni domu wkrótce potém w istocie zbliżyła się do Piętki i szepnęła mu.
— We czwartki i niedziele... czekam pana... Rozumiesz mnie. Pracujesz pan nadto, należy się czasem rozerwać. Piętka się ukłonił. Troszkę to dlan było niezrozumiałém, bo Nurscy bardzo głośno i jawnie trzymali z Płockim i byli mu pomocnemi we wszystkiém. Sam pan nawet w wielu drobnych sprawach był jego ojczulem, biegał po resursach, puszczał plotki i gardłował i szedł ślepo za rozkazami z góry. Na ten raz wszakże zdawano się iść stanowczo przeciwko woli i zamiarom Płockiego, odzywano się nawet o nim z pewnym ostróżnym przekąsem.
W następny czwartek Piętka się chciał wstrzymać, ale namyśliwszy się poszedł... Panna Eulalija przywitała go bardzo wesoło, jakby się go na pewno spodziéwała.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/292
Ta strona została uwierzytelniona.