Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.

Umyślnie się tak jakoś wszystko składało potém, żeby im jak najmniéj przeszkadzać w rozmowie. Gospodarstwo oboje byli nadzwyczaj uprzejmi. Nie można tego było przypisać innym pobudkom, jak chyba czułéj przyjaźni gospodyni dla kuzynki, a że ona w domu zdawała się rej wodzić i rozporządzać mężem, który był jéj posłuszny we wszystkiém, znać i Nurski poszedł jéj torem. O projektach Płockiego i piwowarze mowy już nie było.
Następnego czwartku panna Eulalija przybyła według zwyczaju i zastała Piętkę, który po długich walkach z samym sobą, postanowił widać nie cofać się już i ważyć na wszystko.
Nie mówili jeszcze z sobą ani o miłości, ani o żadnych projektach na przyszłość, wzajemne porozumienie było nieme, lecz nie mniéj dla obojga jasne i stanowcze.
Należało jednak raz przyjść do słowa i Piętka, przewidujący powrót Płockiego na ten czwartek, uzbroił się w jak najmocniejsze postanowienie rozmówienia się z panną otwarcie. Zdaje się, że instynktem kobiécym i przeczuciem wiedziona gospodyni domu, musiała to przewidywać, złożyło się bowiem tak znowu, że w piérwszym obszernym pokoju, od którego do salonu drzwi szły otworem, nie było nikogo, a Eulalija, przechadzając się z Piętką, nieznacznie doń przeszła pod pozorem, że tu było nieco chłodniéj. Piętka korzystał z tego sam na sam.
— Bardzo się to dla mnie szczęśliwie składa,