żart... Mógłżem się spodziewać, że się w niéj zakocham?
— Ty? zakochany! podchwycił, śmiejąc się Płocki, to chyba żartujesz ze mnie z kolei.
— Nic a nic, mówię seryjo i przyznaję się do tego ze wstydem. Jestem zakochany śmiertelnie...
— Ale proszęż cię, przerwał, strojąc minę smutną i poważną Płocki, to cię nie prowadzi do niczego. Wiadomo ci zapewne, że mam inne projekty..
— Mogłeś je mieć, ale możesz je zmienić dla mnie a raczéj dla szczęścia kuzynki, któréj serce, zdaje mi się, żem pozyskał.
Płocki się uśmiechnął.
— Do kaduka! zawołał, to i serce już potrafiłeś pozyskać i mówisz o tém z taką pewnością. Zaprawdę, ciekawych się dowiaduję rzeczy!! Poprowadziłeś sprawę swoję znakomicie bez wiadomości mojéj, ani żony, pokątnie... zręcznie nader, ale, kochany Piętko, zapomniałeś o gospodarzu Vous avez compté sans votre hôte. Przecież ja jestem opiekunem i z żalem ci wyznać muszę, że serce mogłeś pozyskać, ręki nie będziesz miał... Nie dam ci jéj.
— Dla czego? zawołał gwałtownie Piętka.
— Bo mam dla niéj projekty inne, rzekł Płocki chłodno. Znasz mnie, jestem wyrachowany dla siebie i dla tych, którzy zależą odemnie. Z dwojga wybierając, jużciż wolę bardziéj bogatego osła, niż niemającego nic rozumnego człowieka, który rozumem tym nigdy się nic nie dorobi...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/341
Ta strona została uwierzytelniona.