Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/344

Ta strona została uwierzytelniona.

od naszego rozstania się ciągle rzucałeś w oczy. Byliśmy na pozór dobrze a przecież okazywałeś mi się nieprzyjacielem... pracujesz dla Werndorfa... nie chciałeś nawet zajrzéć do mnie i cierpiéć cię musiałem, żeby ludzie z zerwania stosunków nie wysnuli wniosków.... Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, mam po sobie wszystko. Nie chciałeś ty mnie, ja ciebie nie chcę.
— Co się tyczy panny Eulalii, nie uczynię jéj najmniejszéj przykrości, lecz powiem otwarcie, że mojego zezwolenia nie dam...
Piętka odwrócił się i począł patrzéć w okno. Płocki niespostrzeżony z uśmiéchem szyderskim przyglądał mu się przez chwilę, wreszcie wziął za kapelusz i odezwał się:
— Żegnam...
Odwrócił się Piętka milczący i skłonił zimno.
Płocki wyszedł.
W kwadrans po wyjściu jego, Orest biegł do państwa Nurskich a pan Julijusz wchodził z miną pół smutną, pół szyderską do pokoju żony.
Od przyjazdu za każdym razem spodziéwała się ona burzy i teraz spojrzała na męża z przestrachem prawie, zbladła zaś cała, gdy się do niéj odezwał, że chciałby z Eulaliją pomówić.
— Z Eulaliją? zapytała.
— Tak jest, odpowiedział mąż. Miałażbyś o niczém nie wiedziéć?
P. Maryja zmieszała się nieco, załamała rączki.
— Proszę cię, tylko się nie gniéwaj! bądź spokojny....