Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/349

Ta strona została uwierzytelniona.

stwo niezmiernie zajęci tą sprawą. Przed przyjściem jeszcze Eulalii wsiedli na Piętkę, dowodząc mu właśnie to samo, z czém ona teraz przybyła... Orest upiérał się przy tém, iż z Werndorfem zerwać nie może...
Na widok wchodzącéj Eulalii przerwano rozmowę żywą i głośną, Piętka był poruszony, gniewny i z uczuciem podbiegł u progu powitać piękną pannę, która mu się cała zmieszana uśmiechnęła.
Państwu Nurskim zdawało się, że najlepiéj uczynią, zostawiając ich z sobą samych... Znalazł się jakiś powód do spiesznego wyjścia samemu panu, a wkrótce potém i pani przeszła do drugiego pokoju.
— Wystawieni jesteśmy na próbę, którą przewidzieć mogliśmy, odezwał się Piętka, zbliżając do ust piękną rączkę narzeczonéj. Przebyłaś pani scenę, która mi ciąży na sumieniu, miałem i ja już rozmowę z p. Juljuszem... Spodziewałem się oporu z jego strony, ale nie nienawiści — a tę znalazłem.
— Mylisz się pan, przerwała Eulalija, nietylko niechęci nie ma, ale pana ceni i szanuje...
— Jakto?
— Tak jest... Juljusz ma słuszność! dodała panna śmiało.
Piętka zerwał się z krzesła.
— I pani to mówisz...? zawołał.
— Posłuchaj mnie pan cierpliwie, Płocki nie wymaga więcéj nic od pana nad to, ażebyś mu