Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/361

Ta strona została uwierzytelniona.

kantoru... Kilku majętniejszych, między innymi Werndorf ofiarowali Fabryczom kredyt swój, pomoc, byle nie potrzebowali likwidacyi. Stary Fabrycz nie przyjął ofiar, nie czując się na siłach do rozpoczęcia na nowo budowy, którą jedna burza rozniosła.
Bankructwa, których Fabrycze padali ofiarą, tak były znaczne, iż pochłonęły niemal cały majątek. Nie przyjąwszy pomocy, któraby im stratę zmniejszyć mogła, Fabryczowie wylikwidowali się i rozpłacili jak najściśléj. Został im szacunek powszechny i ów stary dom, na którym jeszcze była jakaś suma odwieczna... Z milijonowéj fortuny, z dnia na dzień prawie zeszli do ubóstwa, które im łatwiéj było znieść, bo nigdy bogactw swych nie używali. Wiedli jak dawniéj życie dość skromne, że się im różnica uczuć prawie nie dała... Młody Fabrycz znalazł z łatwością pomieszczenie, o starym jakoś nikt nie pomyślał.
Płocki, który polował na popularność i czyhał na wszelką zręczność pozyskania jéj, przewidział, iż podanie ręki człowiekowi tak powszechnie poważnemu, może mu ludzi pozyskać. Nie czynił, tego ani z serca, ani z przekonania o obowiązku, ani z innych pobudek szlachetniejszych, była to prosta rachuba i okazała się wyborną.
Zależał od niego wybór jakiegoś dyrektoraj do którego miejsca była przywiązana pensyja znaczna, uczciwszego i zdolniejszego człowieka znaléźćby był nie mógł, nad Fabrycza... Był to wybór doskonały i w oczach ogółu postępek szla-