Fabrycza, podniosły niezmiernie w opinii zręcznego człowieka, który miał ten takt, że o Werndorfie nie mówił, albo się o nim odzywał z umiarkowaniem a tymczasem podkopywał go i nurtował pod nim przez swych zauszników.
W tych czasach, gdy Płocki jeszcze ze wszystkiemi był dobrze, bo potrzebował ich, będąc nowym i nieznanym, wzajemnie sobie hrabia Adam, Werndorf i Płocki udzielali projektów i pomysłów, których wykonanie było na dobie. Ze wszystkich ich najstarszy, najdoświadczeńszy, najgenijalniejszy Werndorf nie taił wcale myśli i planów.
Część ich już Płocki pochwycił był i przywłaszczył, starając się o ich potwierdzenie dla siebie. O ten jednak plagiat posądzić go nie było podobna, bo idee te chodziły naówczas po głowach wszystkich i z ust do ust, — było to niejako wspólne dobro ogółu.
Inne finansowe i ekonomiczne pomysły, które Werndorf osnuwał, doznały zwłoki w wykonaniu, gdyż zrażony zrazu stary bankier, zaniedbał je w piérwszéj chwili. Po zbliżeniu się nowém do Piętki, którego panna Eulalija do domu Płockich ciągnęła, zręczny Płocki starał się wybadać towarzysza dawnego i dobyć z niego szczegółów o projektach osnutych. Podało mu to myśl śmiałego przyswojenia ich sobie. Wytrychiewicz pod dyktowaniem pana dyrektora spisał i wyrobił z pomocą kilku ludzi, którzy mu dostarczyli materyjału do rozwinięcia, te pokradzione zarysy instytucyj, stowarzyszeń, finansowych operacyj. Płocki,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/364
Ta strona została uwierzytelniona.