było na wesele... Przepyszny dom nowego bogacza jaśniał wyświeżony, przybrany, ozdobny we wszystko, co tylko pieniądz dostarczyć może.
Kościół w oznaczonéj godzinie pełen był ciekawych, przypatrywano się nadciągającym ekwipażom, wysiadających strojom, całemu przepychowi, który towarzyszył weselu ubogiego człowieka i raz jeszcze stugębna sława powtarzała, że to wszystko było dziełem Płockiego. Rósł więc ów spekulant, który opiniją kupować umiał tanio, aby ją drogo odprzedać, rosła wziętość, wiara w niego i miał prawo uśmiechać się, spoglądając na ciekawe tłumy, którym się tak potrafił narzucić.
Przepyszny obiad. Lukullusowa uczta czekała nowożeńców w największéj sali domu... Sproszeni goście należeli do wszystkich warstw społeczeństwa... na ich czele znalazł się książę Nestor, który prowadził do ślubu pannę młodą. Hrabianka Cecylija proszoną była za druchnę, ale usłyszawszy to, o mało serdecznego nie dostała śmiechu.
— Chcecie chyba, żeby się na głos ze mnie śmiano w kościele! z mojéj żółtéj twarzy i starego panieństwa! A piękniebym się wydawała w białéj sukni z bukietem u boku. Wiecie, że jesteście przedziwni...
Przybyła jednak na obiad i jadła z apetytem, żartując sobie ze wszystkiego i ze wszystkich według zwyczaju...
Przy toastach były krótkie przemowy. Ks.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/380
Ta strona została uwierzytelniona.