Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

do rozwiązania trudności. W samym nieładzie, który był sprowadzony pośpiechem, czuć było pewną rachubę i właściwy porządek. Brak było znać czasu, na inne zajęcia pilniejsze używanego, brak sługi, któryby mógł to poskładać lub ważył się ruszyć; — rozrzucone wszakże rzeczy tak były umiejętnie choć spiesznie porozkładane, iż uszkodzeniem nic im nie groziło.
Salon widocznie zachowany był tylko dla gości, w pokoju średnim odbywać się musiały interesa z ludźmi zabłoconymi i zabłacającymi, a sypialnia była przytułkiem gospodarza. Zapomnieliśmy tylko w jéj opisie dodać, że te okna były kraciaste, a w kącie tuliła się mała niepokaźna kasa Werthejmowska, która przez skromność chciała uchodzić za prostą szafkę na suknie. Właściciel przysłonił, jak mógł, ten ponętny sprzęt od oczów ludzkich i okrył ją nawet z góry, narzuconym, niby przypadkiem, kawałkiem brudnego sukna.
Ostrożność tę mogło usprawiedliwiać położenie domu, stojącego prawie już za miasteczkiem... przy ulicy odludnéj, na saméj linii tylko co dokończonéj kolei żelaznéj, którą otwiérać miano na użytek powszechny.
Gospodarz mieszkania tego właśnie ku wieczorowi wchodził doń poruszony, zmęczony, pod widoczném wrażeniem jakiegoś świeżo dokonanego czynu, lub wypadku... Szedł żywo zamyślony i roztargniony, pod ciężarem rachub jakichś i dumań. Zrzucił z siebie zwierzchnią suknię, kape-