Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

tryczną i nie codzień spotykaną, a do wyczytania nie łatwą. W istocie dla tych, co go znali z bliska, Piętka nie był ani złym, ani dobrym, ani zepsutym, ani cnotliwym — był tylko obojętnym sceptykiem. Patrzał na świat z ciekawością istoty, któraby sądziła, że do niego nie należy. Bawiło go niezmiernie to urozmaicone widowisko, obchodziła rzecz każda — lecz serdecznego, rzeczywistego udziału nie brał w niczém. Prawie obojętnym dlań było pomagać do zawiązania węzła u stryczka, albo ratować tonącego biédaka. W piérwszym razie notował sobie metodę i sposób zadzierzgania, w drugim czynił psychologiczne studyja nad obawą śmierci i stanem ducha w chwili ostatecznego niebezpieczeństwa... Dlatego każda rzecz nowa była dlań niezmiernie pożądaną.
Z równą pociechą i zajęciem przypatrywał się mikroskopowym stworzeńkom i — niezwyczajnemu charakterowi człowieka...
Co do siebie samego — prowadził się uczciwie, bo z tém zawsze najwygodniéj na świecie; ale nie można zań było ręczyć, by czegoś monstrualnego nie popełnił przez prostą ciekawość, dla — eksperymentu. Cnota była dlań rzeczą względną, którą szacował, ale nie roznamiętniał się do niéj.
Piętka chodził po świecie z lupą — do niczego w istocie nie należąc — ani do nikogo. Byłto człowiek bardzo porządny, spokojny, umiarkowany, nie podlegający namiętnościom tak samo jak nie jeździł nigdy końmi do unoszenia skłonnémi — zdrowo sądzący o rzeczach, obejmujący je łatwo,