Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

czysz, — kapitały ojcowskie opanuje, z przed nosa nam je pochwyci! Nie bardzo to braterskie postępowanie...
Pani Bronisławowa pobladła nieco i zakąsiła usta.. Myślała długo, kręcąc główką.
— Niespodzianka, rzekła w końcu, a że nie bez — ale, to pewna. Kto wie, być może, iż tobie także wypadnie się wybrać do rodziców, nie zaraz — ale.. ale..
Porozumieli się wejrzeniem.
— Teraz, natychmiast pędzić do Wólki, rzekł mąż, byłoby nadto uderzającem, widocznem. Dalibyśmy to uczuć, że się go obawiamy, że go posądzamy. Krok byłby fałszywy i niezręczny. Dobrze jednak, aby Julianowstwo o tem wiedzieli. Smutna to rzecz zmuszonym być, własnego brata lękać się i podejrzewać, ale postępowanie Kaliksta ze wszechmiar mi się nie podoba.. Intrygant.. pochlebca, należy się mieć na ostrożności.
Nazajutrz pani Bronisławowa uczula potrzebę przypomnienia się bratowej Julianowej, a w przypisku umieściła wiadomość o podróży Mecenasa do Wólki, zazdroszcząc mu tego szczęścia, iż mógł widzieć rodziców.
Julian mocno się skrzywił.
Miał właśnie pisać do ojca wrzekomo, prosząc go o radę, z powodu nabycia dóbr, w istocie próbując, czy nie potrafi co uzyskać od niego — teraz był pewien, że Kalikst musiał temu zapo-