wiłby się może, znajdując tę piękność oklepaną, pospolitą, zużytą, pozbawioną wszelkiej oryginalności, jednem słowém — trywialną.
W nowym Wiedniu, Paryżu, Berlinie, a nawet Dreznie, co roku takich kamienic stają seciny, podobnych do siebie jak siostry rodzone. — Ale na skromną Warszawę było to bardzo wytworne, i podziwiano gust człowieka, odwagę spekulatora, bo koszta wzniesienia takiego domu, bardzo być musiały znaczne. Za to jednak, wyglądała kamienica prześlicznie, a okazało się, że Radca Stanu, który dla siebie zachował tylko drugie piętro — wynajął z łatwością sklepy na dole, entresol, pierwsze piętro i resztę, bardzo korzystnie lokatorom zamożnym, spokojnym, umiejącym ocenić wszystkie wygody takiego mieszkania.
Rozumie się, że tu już dla uboższych, przynoszących z sobą zaniedbanie, zabrukanie, nieporządek... łachmany — wcale miejsca nie było, nawet pod strychem. Tu mogli tylko mieszkać bardzo porządni ludzie.
Mówiono nawet o postawionych w kontraktach warunkach względem dzieci i psów, — dosyć uciążliwych — ale panu Radcy szło o to, aby dom na stopie przyzwoitej utrzymać.
Po wynajęciu okazało się, że Radca i pochwalić się mógł kamienicą i interes zrobił wcale dobry.
Opowiadano, że jeden z bankierów ofiarował za nią odstępne znaczne, ale Szelawski sprzedać
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.