Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

Poczciwy Frycz byt dla Sędziego wyrocznią, a gdy na jego zdaniu się opierając, Sędzina po raz pierwszy stanowczo mówić zaczęła o podróży do Warszawy — znalazła chętne ucho i usposobienie dobre. Sędzia wprawdzie z domu wyjeżdżać nie lubił, ruszyć mu się już było ciężko, ale wstrętu nie okazywał.
Zwolna oswoił się z tą myślą.
Była tedy mowa naprzód o zabraniu Konrada, ale sam Szelawski uznał to zbytecznem. W domu pozostać mieli Podkomorzyna i Kunaszewski, co się tyczy Justysi, ta Sędzinie była potrzebną i Bronisławową ją zaprosiła, więc choć zbytniej nie okazywała ochoty, musiała być posłuszną.
Tak tedy, podróż postanowiona została, ale czasu nie oznaczono. Stary Szclawski radby był zwlekał.






Stary pan Teodor Kunaszewski, chociaż zwykle się nosił bardzo skromnie i miał tylko dwa powszednie ubrania, zimowe i letnie, a jedno odświętne i paradne, — czuł się w obowiązku występować czysto i o ile możności codzień świeżo ogolony.
Wstawszy zrana i odmówiwszy krótki pacierz, szedł do okna, przy którem wisiało zwierciadełko,