Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

który z podziwieniem słuchał, co się z tej małej, pięknej dobywało główki.
Rozmowa ta dodała mu otuchy, gdyż tak dzielnego sprzymierzeńca się w żonie nie spodziewał. — Wojna zdawała się jej sił i ognia dodawać, nigdy jeszcze nie widział jej tak ożywionej, dowcipnej i śmiałej...
Starzy Szelawscy w prostocie ducha ani widzieli ani się domyślali tego, co się około nich działo i przysposabiało. Na Sędziego podróż podziałała odżywiająco, — zajmowało go mnóztwo zjawisk nowych, o których zakopany na wsi nie miał wyobrażenia. Przewidzieć jednak było łatwo, że po tem podbudzeniu nastąpić musi pewne wyczerpanie i prostracya.
Tymczasem miasto ze wszystkiemi swemi objawami życia, zdawało się go żywo interesować... Sędzina z Justysią zajęte były jeszcze urządzeniem nowego gospodarstwa, gdy on już napawał się wrażeniami, i bawił jak dziecko.
Stosownie do planu, Bronisławowa tegoż dnia na kilka godzin dzieci posłała do babki, co ją niezmiernie uszczęśliwiło.
Pierwszy więc dzień pobytu rozpoczął się w warunkach najlepszych i wielce obiecująco. Sędzia nie mógł się znudzić, bo Radca mając jeszcze urlop nie wyczerpnięty, skorzystał z tego, aby mu wspaniały dom nowy pokazać i wszystkie jego szczegóły i piękności dać ocenić.