Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

zawcześnie bardzo, ale konjunktury dla niej obiecywały się jak najlepsze.
Mecenas widocznie nią był zajęty i nie wypierał się tego..
Z drugiej strony dopatrzyła Sędzina, iż młody Kunaszewski bardzo się do niej zbliżał i uśmiechał.
Serce macierzyńskie było za Mecenasem, lecz i p. Floryan wcale nie do odrzucenia się wydawał. Z Justysią o tem mówić się strzegła, patrzała zdaleka, miarkowała — odkładała..
Przez cały czas pobytu w Warszawie, młody Kunaszewski ciągle z dziadem przychodził, bawił długo, przystał do domu, a nie pominął żadnej zręczności zbliżenia się do sieroty..
Nic milszem być nie mogło staruszce, która ją tak kochała.. chociaż sama myśl postradania jej była dla niej nieznośną.. Przynajmniej lat trzy lub cztery chciała ją mieć przy sobie.. przed dwudziestym rokiem nie chcąc za mąż wydawać.
Mecenas postrzegł w czasie bytności swej u matki, że miał rywala.. ale się go nie obawiał, bo nie sądził, ażeby bogaty młody chłopak miał myśl starania się o sierotę. Według niego była to tylko zabawka i płochość młodym zwyczajna.
We trzy dni po świętym Janie powróciło wszystko do dawnego trybu, ale państwo Bronisławowstwo chodzili bardzo nachmurzeni i smutni.
Nie kryli tego przed sobą, że całe ich zabiegi, tak doskonale osnuty i w części przeprowadzony