Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ojciec nie był tak źle! rzekł.
— I nie jest gorzej — ale to choroba jakaś powolna, on ma siedemdziesiąt kilka lat! Zmiłuj się. W tym wieku z chorobą w mieście ledwie można pielęgnować.. cóż dopiero na wsi.
Radca się zamyślił.
Lola poczęła długie opowiadanie o doktorze.. o niebezpieczeństwie, ale swojego udziału w tej sprawie nie zdradziła. Drożyński miał to wziąć na siebie.
Tegoż dnia Mecenas, który rodziców odwiedzał często, wybierając takie godziny, aby się.. ile możności ani z Lolą, ani z bratem nie spotykać, nadszedł i zastał matkę z oczami zaczerwienionemi, około której Justysia biegała strwożona, starając się ją uspokoić.
Ponieważ choroba Sędziego dotąd nie obudzała najmniejszej obawy, Kalikst z początku pojąć nie mógł, co było przyczyną niepokoju. W kilku słowach wytłumaczyła mu go Sędzina, doktór miał żądać konsylium i nie groził niebezpieczeństwem, jednakże stan chorego uważał za nadzwyczaj wielkiej pilności wymagający. Pani Szelawska nie mogła przyjść do siebie jeszcze, usłyszawszy o tem od Loli.
W pierwszej chwili Mecenas także się uląkł, bo mu na myśl nawet nie przyszło, ażeby to być mogło machinacyą, mającą na celu wstrzymanie wyjazdu na wieś rodziców.